Świat odpremiumizowany, czyli co w serialach po wojnach streamingowych

Sytuację w serialach można podsumować krótko: będzie mniej i taniej. Inwestorzy zakończyli festiwal przepalania kasy u streamerów, którzy przekierowują środki z serialowego Bizancjum ku tańszej i bardziej masowej produkcji. Netflix, Prime czy MAX nie szukają więc dziś dzieł na miarę „Sukcesji” czy „Breaking Bad”, a raczej przewidywalnych thrillerów i true crime. 

High-endowe produkcje przez lata uchodziły za koło zamachowe biznesu streamerów. Kolejne sezony „House of Cards”, „Sukcesji” czy „Stranger Things” budowały prestiż kategorii, ale też mobilizowały do zakupu abonamentu, a w połączeniu z dostępnością kojących klasyków (od „Friends” po „Big Bang Theory”) usprawiedliwiały płacenie go, nawet przy symbolicznym wykorzystaniu platformy. 

Porządek streamingowego świata runął w 2022 r. – po ogłoszeniu wyników Netfliksa za I kwartał i ujawnieniu pierwszego od ponad dekady spadku liczby klientów. Okazało się, że model tanich, bezreklamowych subskrypcji w zamian za dostępne na nich ekskluzywnie drogie seriale sprowadził streamerów na finansowe manowce. Rewizję strategii tak Netfliksa, jak i wszystkich jego followersów, poza gniewem inwestorów, w 2023 r. przyspieszyły jeszcze inflacja i strajk scenarzystów. Jakie efekty dla seriali przynosi ta rewizja? 

Zerknijcie na nasz szybki przegląd trendów oraz serialowych nowości złowionych na konferencji i targach MIPCOM 2023.  

#TRENDY

#1 Szczyt szczytów za nami

Termin „peak TV” na rynku wideo można porównać do hasła „rok mobile” na rynku reklamy. Branża serialowa „szczytowała” co roku od dziesięciu lat, a szef FX podsumowujący rokrocznie liczbę serialowych premier w USA, dwa razy błędnie przepowiadał pęknięcie bańki. Streamerzy i nadawcy dmuchali ją niezmordowanie do końca 2022 roku, kiedy szef FX dorachował się 599 zupełnie nowych amerykańskich produkcji. Wiele wskazuje na to, że odczyt za 2023 rok pokaże spadek, na który w Ameryce wpłyną nie tylko efekt streamingowej ‘wielkiej korekty’, ale także świeżo zakończony strajk scenarzystów i wciąż trwający strajk aktorów. 

Eksperci przedstawiają dziś różne scenariusze – część mówi, że branża schodzi z jakości, ale będzie się starała utrzymać dużą liczbę premier, by powstrzymać odpływ subskrybentów. Inni przewidują, że będzie mniej produkcji, ale dobrej jakości.  

Czekając na serialowe statystyki za 2023 ze świata, zobaczmy co w Polsce: do października ScreenLovers naliczył 23 premiery zupełnie nowych seriali. Jeśli najbliższe 2 miesiące przyniosą jeszcze 3 nowości, będziemy na poziomie lat 2022 i 2021.  

#2 Utelewizyjnieni streamerzy 

Już dziś słychać, że budżety serialowe wyraźnie spadły – cytowana przez Screen Daily uznana producenta Sally Woodward Gentle mówiła o sytuacji w UK, gdzie średni koszt produkcji 60 minut wysokiej jakości serialu szacowany wcześniej na 12,1 miliona dolarów oscyluje dziś od 6 do 8,5 mln dolarów. 

Idzie to w parze z utelewizyjnieniem się oferty streamerów, którzy coraz rzadziej kręcą przed widzami stylistyczno-intelektualne fikołki. Inwestują dziś w lżejsze treści. Włączcie choćby i polskie „Gry rodzinne” na Netfliksie, czy to nie serial, jaki moglibyśmy zobaczyć w TVN7? 

Na rynku widać też bezpieczne inwestycje w niezmiennie popularne thrillery, procedural dramas, kryminały – czasem zmiksowane z innymi gatunkami. To właśnie takich premier oraz reklam tej kategorii produkcji najwięcej widzieliśmy na MIPCOM (przykłady dalej). 

#3 Pożegnanie binge-watchingu

Wypuszczanie całego sezonu serialu jednego dnia to już ostatnia ze świętości, od których nie odstąpił Netflix, jedyny dziś zyskowny (wreszcie!) streamer. Nie odstąpił, ale kolejne eksperymenty z dzieleniem na dwie części sezonu serialu i wypuszczaniem ich z zachowaniem kilku tygodni odstępu, podsycają spekulacje, że i z tego elementu swojego DNA (jak wcześniej – np. z bezreklamowości), Netflix zrezygnuje. Na dwie części gigant dzielił już „Stranger Things”, „You”, a wkrótce ma tak zrobić z premierą 6. Sezonu „The Crown”.

Dane Glance pokazywane w Cannes sugerują, że słusznie. Binge-watching skraca cykl życia serialu (80 proc. obejrzeń przypada na 14 dni od premiery), krócej trzyma klienta przy platformie, nie daje możliwości marketingowych na miarę 8 czy 13 tygodni (w zależności od liczby odcinków) przy tradycyjnym cyklu emisji. Nie bez powodu w przypadku modelu binge panny nie poszły sznurem za Netfliksem. Popatrzcie na rozkład widowni na opracowanym przez Glance przykładzie „You”: 

#4 Wszystko, wszędzie, choć nie naraz

Wyciskanie z produkcji co się da na każdym możliwym polu: to nie nowa, ale mocno dziś eksploatowana strategia. Patrzcie jak wygląda na ładnie opisanym przykładzie disneyowskiego „American Born Chinese”. Serial zaczyna podróż na płatnej platformie subskrypcyjnej, potem promuje pilota na YouTube, by za chwilę wskoczyć z nim do linearnej telewizji ABC (własność Disneya), równolegle z ABC nadawca udostępnia 3 odcinki serialu w swoim serwisie Hulu, działającym w modelu reklamowo-subskrypcyjnym, by wreszcie podzielić się także pilotem z ROKU, platformą reklamowo-FAST-ową, jedną z trzech największych w USA. Ten dostępny w krótkich oknach i w tańszych modelach apetizer serialu, naturalnie ma odesłać widzów do droższego Disney+. 

#5 Ekskluzywność opcją, nie doktryną

Podróż „American Born Chinese” to także odzwierciedlenie coraz popularniejszej wśród streamerów strategii odchodzenia od pełnej ekskluzywności w udostępnianiu własnych produkcji. Mówiliśmy o tym sporo na VideoWars by ScreenLovers i obserwujemy kolejne przykłady. HBO Max już od wakacji udostępnia Netfliksowi „Insecure” (Niepewne), a od 1 listopada u konkurenta pojawi się „6 stóp pod ziemią”, stara, ale flagowa produkcja nadawcy. W Polsce mamy TVP (od dawna i to akurat dziwne), ale i Canal+ które sprzedało ostatnio Netfliksowi licencję na „Żmijowisko”. 

Co przyniesie powrót do licencjonowania? Na przykładzie amerykańskich „Suits” czy polskiej „Rodzinki” widać efekt Netfliksa i wstąpienie drugiego – hitowego – życia w te nienowe seriale (to wręcz niewiarygodne, ale „Suits” przez długie wakacyjne tygodnie bił rekordy oglądalności na Netfliksie według amerykańskich danych Nielsena, także „Rodzinka”, co pokazują dane polskiego PlumResearch doskonale radzi sobie u globalnego streamera). 

Dla twórców (aktorówm scenarzystów, operatorów itd.) „Suits” czy „Rodzinki”, zważywszy na nieuregulowaną kwestię tantiem od streamerów, jest to mniejszy powód do zadowolenia niż dla licencjodawców, którzy znów zaczną zarabiać pieniądze na udostępnianiu praw do swoich produkcji. Tracą jednak tym samym swój ekskluzywny wabik i pozwalają rosnąć największemu konkurentowi. Czas pokaże co z tego galimatiasu wyniknie, w każdym razie hasło „wojny streamingowe”, w kontekście aktualnych aliansów między nimi, straciło na adekwatności.

#6 Antynetfliksowe koalicje 

Mówiąc o trendach w serialach nie można nie wspomnieć o wciąż niezwykle istotnych koprodukcjach. Nadawcy, których streamerzy zmobilizowali do inwestycji w wysokiej jakości seriale, często nie są w stanie sami sfinansować tej skali przedsięwzięcia. Szukając partnerów wśród innego typu nadawców, a często też telewizji z innych rynków, dzielą koszty serialu pomiędzy kilka zainteresowanych nim stron. O koprodukcjach, z flagowym przykładem polsko-czesko-ukraińskiej „Zasady przyjemności” pisaliśmy tu już sporo. Nowe historie z tego frontu? 

A proszę: ciekawa koalicja nadawców, głównie ze Skandynawii, którzy właśnie powołali New8. Ósemka w nazwie zwiastuje osiem wysokiej jakości seriali rocznie, które mają powstawać w ramach europejskiej współpracy niemieckiego ZDF, holenderskiego NPO, belgijskiego VRT, szwedzkiego SVT, duńskiego DR, fińskiego YLE, islandzkiego RUV i norwerskiego NRK. Skąd pomysł na taką koalicję? Naturalnie w chęci odpierania ofensywy globalnych streamerów. Pierwsze projekty New8 zapowiedziane są na 2024 r. 

źródło: Deadline

Tyle o serialowych trendach z Cannes, a teraz kilka przykładów produkcji, o których najwięcej się mówiło na niedawnym MIPCOM 2023! 

#SERIALOWE #NOWOŚCI

„Concordia” 

Jedna z bardziej wyczekiwanych w Cannes premier: nowy serial niemieckiego nadawcy ZDF oraz Bety to współczesne rozrachunki z naszymi nadziejami i strachami dotyczącymi AI. Tytułowa „Concordia” jest miastem rządzonym przez sztuczną inteligencję. Pełna inwigilacja i kontrola mieszkańców, których każdy wymiar życia jest ‘zeskanowany’, ma zapewnić 100 proc. bezpieczeństwo i spokój. Jednak obchody 20-lecia Concordii zakłóca morderstwo. Kto je popełnił? Dlaczego AI zawiodła? Nie wiemy jeszcze która z platform pokaże w Polsce „Concordię”, ale po obejrzeniu jednego odcinka, zachęcamy, by dać jej szansę.   

„Davos 1917”

Intrygująco zapowiada się też szwajcarsko-niemiecki szpiegowski thriller z czasów I wojny światowej. Losy poszukującej zaginionej córki młodej pielęgniarki splatają się tu z historią międzynarodowych szpiegów. Klimat idyllicznego alpejskiego Davos podbija grozę sytuacji, w jaką wplątuje się główna bohaterka – w tej roli znana z „Sisi” Dominique Devenport. 

Trailer serialu dostępny TU.

“The Doll Factory”

W jeszcze dalszą przeszłość cofają się twórcy „The Doll Factory”, gotyckiego thrillera osadzonego w połowie XIX wieku. Serial jest ekranizacją bestsellerowej powieści Elisabeth MacNeal zamówioną przez brytyjskiego streamera Paramount+ – w Polsce zapewne pokaże go SkyShowTime. A co dokładnie pooglądamy? Historię Iris, która pracuje malując laleczki, ale marzy o karierze prawdziwej artystki. Co wyniknie z połączenia jej marzeń z obsesją samotnego wypychacza zwierząt? Ponury wiktoriański Londyn tworzy tło tej niezwykłej historii. 

„La Mesias”

Mocno promowany podczas MIPCOM był też hiszpański serial „La Mesias”, który kilka dni temu wystartował na Movistar+. Historia dziecięcej traumy, nadopiekuńczych matek, chrześcijańskiego popu i fanatyzmu religijnego przeplata się w tym – hm… – „familijnym”, jak opisują, thrillerze osadzonym w trzech strefach czasowych: latach 80-tych, a następnie 1997 i 2013 roku. 

„Wołga” 

Po „Nieświadomych” i „Pustkowiu” mam sentyment do czeskich seriali. Wielki oglądalnościowy sukces „Lat dziewięćdziesiątych” z ub.r., o którym już tu pisaliśmy, każe pochylić się nad nową produkcją czeskiej telewizji – „Wołgą”. Serial osadzony w czechosłowackich realiach lat od 70-tych do 90-tych opowiada historię zatrudnionego w telewizji kierowcy, który staje się też agentem bezpieki, pod tytułowym pseudonimem Volha (Wołga). Jak to w Czechach bywa – trudny temat, a lekka konwencja. 

„Maxima” 

Widzowie kochają royalsów, a po wyeksploatowanych już Windsorach, pora na inne rody. Holenderski serwis Videonet, część RTL, zamówił serialową historię Maksymy, od 2013 królowej Nederlandów. Ojciec tej pięknej Argentynki był ministrem rolnictwa w rządzie dyktatora Jorge Vidala, co budziło wielkie kontrowersje rodziny królewskiej, do której miała dołączyć przyszła monarchini. Zdjęcia do serialu dopiero zakończono, więc jeszcze co najmniej kilka miesięcy nim trafi na ekrany (dystrybucją zajmuje się Beta). 

Królowa Maksyma, źródło: Flickr

Wspomniane we wstępie bezpieczne inwestycje uosabiają liczne przykłady serialowych ekranizacji tajemniczych, niewyjaśnionych zbrodni sprzed lat. Są to m.in. świeżo zrobione „French Roulette – a Mother’s Ordeal”, o zagadkowym zaginięciu córki właścicielki nicejskiego kasyna czy „The Vanishing Triangle”, cofający się do lat 90-tych i serii zaginięć młodych kobiet w Irlandii. W ten nurt wpisuje się także francuski „Samber”, przypominający wstrząsającą, bo nierozwikłaną przez 30 lat historię ponad 50 gwałtów kobiet atakowanych wczesnym rankiem przy drodze nad tytułową rzeką Samber, ale i brytyjski „The Long Shadow”, cofający do lat 1975-81, gdy tysiące (dosłownie) policjantów poszukiwało seryjnego mordercy zwanego Yorshire Ripperem.

Nawet bardziej niż mrocznych premier ze świata, wyglądamy też „Strange Angels” od Canal+, thrillera z wątkami super natural, kręconego m.in. w Wałbrzychu i Gdyni. Punktem wyjścia jest tu uprowadzenie grupy przedszkolaków i zawikłana historia ich poszukiwań, ocierająca się o losy wielonarodowego (Polacy, Czesi, Romowie) Wałbrzycha oraz zagadkę z czasów II wojny światowej. 

PS Niby więc kręci się mniej, a jesieni i zimy nie wystarczy, żeby to wszystko przerobić 🙂

Joanna Nowakowska

Żyje z pisania, ale woli czytanie. Łącznie od ponad dekady śledzi rynek telewizyjny, a od jakiegoś czasu ma wrażenie, że rynek śledzi również ją :) Obowiązki naczelnej ScreenLoverki łączy z pracą w agencji mediowej, do której przeszła z Atmediów. Poprzednio - dziennikarka „Media & Marketing Polska”.

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.