Alarmujące dane o odpływie młodej widowni (i cóż że ze Szwecji oraz Norwegii) pokazują jak mocno serwisy SVOD dały tam w kość tradycyjnej telewizji. W krajach nordyckich już od ub.r. spadki czasu oglądania i zasięgu TV sięgają kilkunastu procent, a na zgliszczach linearnej TV prężą się Netflix i spółka, czyli serwisy subskrypcyjne, rekordowo popularne w Skandynawii. Polska i cała CEE wydają się przy nich oazą linearnego spokoju. Jak długo jeszcze?
Historia o stabilności telewizji w Polsce robi się już nudna. Ale wciąż jest prawdziwa. O ile w grupach ogólnych, TV niemal wszędzie ma się dobrze, już tylko na pojedynczych rynkach, w tym Polsce, także w młodych grupach nie widać radykalnych odpływów. Dzięki uprzejmości MEC, spójrzmy w dane o czasie oglądania tradycyjnej TV z różnych europejskich rynków.
Obrazek przeładowany, ale widać na nim dobrze, jak w Szwecji, Holandii i Norwegii kurczy się potencjał telewizji. A jeśli dołożymy jeszcze do tego informację o zasięgu TV, czyli odsetku osób włączających telewizję przynajmniej na 5 minut dziennie, dopełni się obraz telewizyjnego nieszczęścia w Skandynawii oraz Holandii. Tu – żeby nie przeładowywać danymi, ograniczmy się do grupy 13-29 lat, która najmocniej na wszystkich rynkach ciągnie statystyki w dół.
Nie bez związku z tymi danymi są informacje od francuskiej firmy analitycznej Dataxis, która była uprzejma podzielić się z nami statystykami dotyczącymi popularności płatnego wideo (płatna TV, płatne serwisy na życzenie) w Europie. Jak widać – CEE, w tym Polska, są pod względem popularności SVOD, daleko za zachodnioeuropejską średnią, którą najmocniej windują Skandynawowie. To właśnie oni (Duńczycy, Finowie, Norwedzy i Szwedzi) odpowiadali w IV kwartale ub.r. za blisko 20 proc. wszystkich wykupionych w Europie subskrypcji do serwisów SVOD – podaje Dataxis. Źródło: Dataxis, dane za czwarte kwartały kolejnych lat
W Polsce dane MEC z końca czerwca mówiły już o kilkunastu procentach użytkowników SVOD, w tym ok. 20 proc. z grupy 15-24 lata. Ale ile z nich to testujący właśnie intensywnie reklamujący się Showmax lub obecny u nas od ponad roku Netflix? Jeśli odnieść się do statystyk dotyczących czasu i zasięgu oglądania „zwykłej” TV, SVOD na razie nie zmienił obyczajów młodych polskich widzów mocniej niż wcześniej zrobiły to darmowe, w tym często pirackie serwisy z wideo oraz torrenty. I to właśnie one (z malejącą rolą torrentów) są wciąż głównym źródłem treści dla młodych widzów.
A jakich treści?
Sięgnijmy tu jeszcze raz po dane Parrot Analytics, które już kiedyś cytowaliśmy i objaśnialiśmy ich metodologię: KLIK
Parrot w swoich comiesięcznych raportach udostępnia nam dane o popularności oryginalnych internetowych show z ostatniego tygodnia w danym miesiącu. Tak w czerwcu jak i w lipcu polski ranking zdominowany jest przez produkcje własne Netfliksa – w obu przypadkach tylko jedna pozycja (The Grand Tour) pochodzi od konkurencyjnego Amazona.
Co nam to mówi o popularności dwóch największych obecnie w Polsce serwisów SVOD? Niewiele, bo popyt na produkcje Netfliksa nie musi się przekładać na odwiedzalność tego serwisu, tak jak olbrzymia popularność “Gry o Tron” nie ma nic wspólnego z faktyczną oglądalnością serialu na HBO czy w HBO Go. I jeśli porównać Gemiusowe dane o odwiedzalności (biorąc dużą poprawkę na brak danych o aplikacjach), to mocno promujący się Showmax wydaje się obecnie grać pierwsze skrzypce.
A do końca roku, który serwis zdobędzie większą liczbę klientów? Zapytaliśmy o to prelegentów zbliżającej się konferencji VideoWars by ScreenLovers. Choć slajd sugeruje równowagę (tak dobraliśmy bohaterów), to zdradźmy, że jednak więcej głosów dostał Showmax. Część ankietowanych podkreśliła nawet czemu – bo tańszy.