Nasz niewyjazd do Cannes to najlżejsza z konsekwencji paskudnej epidemii. Ale tęskno za kwietniem pod znakiem MIPTV i miło, ze organizatorzy największej konferencji oraz targów TV, znaleźli sposób, by dać uczestnikom chociaż wirtualnie namiastkę imprezy. Serwis z nagraniami prezentacji, jaki organizatorzy, zaskoczeni tempem rozwoju wypadków, naprędce przygotowali, pozwolił ScreenLovers zajrzeć na światowy rynek kontentu. Bez większego zdziwienia przyjęliśmy news o programie „Celebs home alone”, w którym Niemcy zdołali połączyć nakaz social distancingu i apetyt celebrytów na adorację ze strony publiczności. Świat TV nie pierwszy raz udowadnia swoją niesamowitą żywotność.
Nie ma MIPTV bez Virgini Mouseler, szefowej The Wit i jednej z kluczowych speakerek konferencji (pamiętacie ją z VideoWars by ScreenLovers?). Szczęśliwie i ją mogliśmy spotkać podczas wirtualnego MIPTV. Nie sposób było nie odnieść przeglądów programowych nowinek do realiów nowego, niezbyt wspaniałego świata. Czy za parę miesięcy, gdy wirus wypuści nas z domów (oby!), budżety i oczekiwania widowni pozwolą wrócić do prezentowanych pomysłów na formaty?
Ten z Niemiec – „Celebs home alone” (w dosłowniejszym tłumaczeniu – „Konferencja komediowa SAT1. Gwiazdy w kwarantannie”) zrobiony przez Constantin Entertainment, to format , do którego wracać nie będzie trzeba. Skrojony jest raczej tylko na czas epidemii. Komicy i standuperzy wirtualnie popisują się w nim przed publicznością, nagrywając występy w swoich domach, a widzowie doceniają ich wysyłając wyrazy uznania ze smartfonów. Oglądający mogą też przenieść się do studia, gdzie prowadzącym show na żywo towarzyszy publiczność… manekinów. Każdy z nich ma na głowie zamontowany tablet z kamerką, która pozwala „usiąść” na jego miejscu. Trzeba przyznać, że błyskiem wymyślono format na miarę COVID-19 i świeżej jeszcze tęsknoty do bycia wśród ludzi i „na żywo”.
No a co poza tym?
Zanim świat ogarnęło złowrogie szaleństwo, sporo wydarzyło się na rynku formatów muzycznych. Świeże przykłady?
• Francuski „Cheat Shazam”, w którym amatorzy śpiewają swoje ulubione hity w sposób maksymalnie bliski oryginalnym wykonaniom. Po to, by… przechytrzyć algorytmy Shazam, aplikacji rozpoznającej po fragmencie, czyj to utwór.
• Litewski „Sing with me” łączy świat gwiazd z młodymi fanami muzyki. Przed jury złożonym z profesjonalnych piosenkarzy występują mali amatorzy, a gwiazdy, które ich występ zachwyci, mogą zaproponować młodym wykonawcom wspólny występ. A przy okazji – zobaczcie jak ze swojej kuchni prezentuje nowe formaty Virginia Mouseler 🙂
• „My song is yours” to coś na kształt polskiej niezapomnianej „Szansy na sukces”. Tyle że z Francji. Fani wykonują przeboje swoich ukochanych gwiazd, a komu uda się zbliżyć do ideału i gustu idola (jurora) – wystąpi u jego boku.
Love is in the air i “on air” – od lat. Temat randek i łączenia się w pary wraca więc w niezliczonych odsłonach programowych. Jakich ostatnio?
• W niemieckim „M.O.M. Milf or Missy” uczestnicy mogą wybierać między młodością i sex appealem repezentowanymi przez missies a dojrzałością i pieniędzmi, jakie stoją za MILF (jeśli ktoś nie zna tego akronimu, wyjaśnijmy: mother I would like to fuck). Wybierających jest dwóch – niebogaty młodzik i zamożny, stylowy „dojrzały”. Wybieranych – aż 14. W wieku od 18 do 50 lat. Format ten idealnie wpisuje się w międzypokoleniowe oglądanie, o którym sporo tu ostatnio pisaliśmy, a też wytypowaliśmy je jako kluczowy trend na 2020 rok. W obliczu pandemii i kwarantanny trend realizuje się nawet mocniej niż nam się parę miesięcy temu śniło.
• W „Let Love Rule” potencjalne pary spotykają się w luksusowym domu, który mogą opuścić najwcześniej za 24 godziny a najpóźniej za 5 dni. W zależności od tego jak szybko (nie) uda się im zadzierzgnąć miłosnego porozumienia. Jeśli się uda – mogą wygrać wspólny „luksusowy weekend”. Format powstał w Holandii.
• „Parent trap” to kolejny przykład łączenia wątku miłosnego z międzypokoleniowym. Partnera dla samotnego rodzica, szukają w tym włoskim formacie ich własne dzieci. Z wykorzystaniem technologii i aplikacji popularnych wśród młodych.
• Finowie wymyślili z kolei, że każą parom zamieniać się wykonywanymi na co dzień zawodami i rolami. Ojcowie siedzący na co dzień w domu, ruszają do biur, a matki opiekują się dziećmi (lub w drugą stronę). By przekonać się, że druga połowa wcale nie ma tak lekko, jak to zwykli sobie w domowych sporach wygarniać. O tym właśnie w „What do you think I do”
• Elementy terapii i komizmu łączy „Let’s face it” – rosyjski format, w którym kobieta z problemami zwierza się komiczce, a ta na bazie tego co usłyszy przygotowuje stand-up. Następnie niczego nieświadomy partner, który był źródłem omawianych między kobietami trosk, idzie ze swoją drugą połową na występ i słyszy niewyborne żarty na własny temat. Czy ostry żart uzdrowi relację?
• Kamery twórców formatów przeniosły się też do świata biurowego. W Japonii NBCUniversal pokazywał „The secret game show”, w którym nieświadomi występowania w programie, pracownicy korporacji realizują zadanie przydzielone im przez wtajemniczonego uczestnika show. I jeśli im się uda, wygrywają duże pieniądze. Format realizowany miał być właśnie w Korei, a twórcy liczyli na jego międzynarodową karierę, ale w obecnych warunkach – nie ma szans na szybką realizację.
• Również sprzątanie „po domach” nie wchodzi w grę… A taki jest przedmiot rywalizacji w „Fight dirty”, brytyjskim formacie, którego uczestnicy trafiają do brudnego i zagraconego domu ‘konkurentów’ i mają za zadanie doprowadzić go do kultury. O tym, że będą sprzątać nie swój dom, dowiadują się dopiero w programie.
• Pamiętacie „Hangover games”, czyli show z udziałem skacowanych? Pora na rywalizację zmęczonych. Gwiazdy nie śpią przez 60 godzin i walcząc ze zmęczeniem stają do rozmaitych wyzwań, m.in. zręcznościowych. „Whoever sleeps, looses” to niemiecki pomysł na wyeksploatowanych już w (prawie) wszystkich możliwych okolicznościach programowych celebrytów.
• Jednym z moich faworytów z przeglądu The Wit jest „Don’t delete it” – program, w którym wygrywa posiadacz najbardziej obciachowego zdjęcia. Wymyślili go Hiszpanie, ale formuła wydaje się uniwersalna.
• Hiszpańskie korzenie ma także „Locked up in my show”, w którym gospodarz wieczornego show odcinany jest na cały dzień od bieżących informacji, a następnie w stanie kompletnej dezorientacji ma poprowadzić program dotyczący gorącego wydarzenia dnia. Ciekawe jak poradziłby sobie dziś, gdyby trzy tygodnie temu odciąć mu dostęp do informacji…
• Odwrócony „Big Brother” występuje w „Closed House”, którego uczestnicy zamykani są w luksusowym domu, a następnie walczą o możliwość wyjścia z niego.
• Element sadystyczny do takiego zamknięcia dodano w duńskim „The Alpha Experiment”, gdzie w jednym domu osadza się mocne, dominujące osobowości. Czy dziewięciu „alfa” wytrzyma przez miesiąc pod jednym dachem?
• „Oldies online” to kolejny w tym przeglądzie format z gatunku międzypokoleniowego. Tu, zagubieni nieco w cyfrowej rzeczywistości starsi celebryci, uczą się obcować z nowymi technologiami. Pod okiem biegłych młodych. Coś, co po doświadczeniu pracy i lekcji zdalnych mogłoby zażreć chyba na każdym rynku…
• Znakiem (chwilowo?) minionych sytych, starych czasów niech będzie już ostatni w tym przeglądzie amerykański „Dishmantled”. Szefowie kuchni występują w nim w rolach… obrzucanych rozdrobnionym jedzeniem. Ich zadaniem jest rozpoznać potrawę, którą w nich ciskano.
Oby jesień 2020 zastała nas już w lepszych nastrojach, z większymi budżetami i bez widma COVID-19. Chociaż zamknął on ludzi w domach przed telewizorami, a ci oglądają linearną TV jak opętani, nie opłaca się to ani nadawcom, ani producentom.