Na łamach ScreenLovers gościmy dziś Kaję Szafrańską, współtwórczynię Jakbyniepaczeć – youtube’owego kanału o serialach. Wraz z Januszem Raczyńskim od blisko roku udostępniają w sieci swoje niebanalne – w treści i formie – produkcje, subskrybuje ich już ponad 10 tys. fanów seriali.
Czy Netflix będą oglądali ortodoksyjni konsumenci „Plebanii”? Czy telewizje pozostaną źródłem wysokiej jakości treści? Jaka jest przyszłość klasycznych ramówek: przetrwają czy pozostaną z nich strzępy? – poczytajcie co sądzą na ten temat jedni z najuważniejszych obserwatorów serialowej rewolucji.
ScreenLovers: Realizowaliście niedawno kampanię crowdfundingową, by zebrać pieniądze na dalszy rozwój. Chodziło o stosunkowo niewielką kwote – 12 tys. zł. Rozumiem, że kanał, który miesięcznie ma 100 tys. odtworzeń nie może liczyć na takie środki dzięki współpracy z reklamodawcami?
Kaja Szafrańska, Jakbyniepaczeć: Jesteśmy młodym kanałem, dopiero pod koniec października będziemy obchodzić pierwsze youtube’owe urodziny. Do tego zajmujemy się tematyką dość niszową, bo związaną z kulturą, przez co nie generujemy takich wyników jak np. pranksterzy czy blogerki urodowe. Youtube’owe CPM’y są w Polsce na tyle niskie, że przy 100 tysiącach odtworzeń nie rozbijamy banku. Jeśli o kampanie chodzi, to dopiero sondujemy rynek – zresztą z wzajemnością. To trochę ogranicza opcje zarobkowe. Pomysł o kampanii narodził się trochę z potrzeby chwili, bo mieliśmy poważny kryzys sprzętowy, a trochę z chęci zmierzenia się z takim wyzwaniem. Nie wiedzieliśmy jaki potencjał ma społeczność zgromadzona wokół naszego kanału. Teraz już wiemy, że ogromny.
Czy tworząc swój vlog myślicie w ogóle o aspekcie komercyjnym, potencjalnych reklamodawcach, sponsorach? Czy raczej tylko o realizacji swojej serialowej pasji?
Trochę jesteśmy już za starzy na działalność niekomercyjną, choć sensem tego kanału jest przede wszystkim stworzenie czegoś fajnego dla widzów 🙂 Praca nad kanałem jest mocno zbieżna z naszymi specjalizacjami zawodowymi, więc stała się dla nas naturalnym przedłużeniem naszej dotychczasowej działalności. Wierzymy, że wartość Jakbyniepaczeć dla sponsorów rośnie z czasem. Nie spieszymy się, bo każdy miesiąc to wzrost, który przynosi coś nowego i sprawia, że lepiej poznajemy naszych odbiorców. Reklamodawcy i sponsorzy – jak najbardziej, ale też rozsądnie i z głową, bo nasi widzowie są bardzo inteligentni i wymagający, więc i przekaz musi być do nich dostosowany. Na tym zależy nam przede wszystkim.
A mieliście po drodze jakieś absurdalne propozycje reklamowe?
To ja może odpowiem trochę naokoło, zamiast znęcać się nad konkretnymi przypadkami. Kiedy kanał zaczyna hulać, statystyki rosną i coraz więcej osób kojarzy nazwę, pojawiają się różne propozycje. W większości są one dość dziwne, niektóre zaskakujące, a czasem i takie, że opadają ręce. Jeśli ktoś jest z natury asertywny, to gratuluję. Ja z początku nie bardzo rozumiałam o co chodzi, więc mieliśmy kilka większych zaskoczeń. Z czasem kredyt zaufania się wyczerpuje i uczysz się mówić “nie”. Ale z początku bywało dość surrealistycznie.
Na rynku działa już co najmniej kilka firm wspierających Youtuberów m.in. w wymiarze reklamowym – Life Tube, Epic Makers… Myśleliście o podjęciu współpracy z którąś z nich? Czy może oni pomyśleli o Was?
To pytanie po raz kolejny uświadamia mi, że chyba musimy gdzieś jednak napisać o tym Epic Makers 🙂 Współpracę z siecią AIA (zanim przekształciła sie w EM) podjęliśmy po pół roku istnienia kanału. Wiedzieliśmy, że chcemy to zrobić, AIA nam to zaproponowała, więc decyzja była prosta. Przynależność do sieci daje poczucie bezpieczeństwa, bo choć sieć nie zrobi za ciebie wszystkiego, na pewno wyręczy cię w wielu kwestiach, również tych prawnych na linii YouTube – twórca treści. Dla nas najważniejsze jest to, że mimo umowy z siecią mamy praktycznie pełną swobodę działania.
Oby Agora nie weszła szybko w produkcję seriali 🙂 Jak np. Netflix… A skoro już jesteśmy przy Netfliksie – ciekawi jesteśmy Waszych refleksji na temat przyszłości „high quality content”? Czy źrodlem takich treści pozostaną gracze typowo telewizyjni?
To co robi Netflix to absolutne mistrzostwo świata i kierunek, który ma szansę zrewolucjonizować podejście stacji telewizyjnych do swoich treści. Nie wierzę w zmierzch telewizji, ale wierzę, że za 20 lat z klasycznych ramówek pozostaną strzępy. I nie, nie tylko przez Netflixa, który wytoczył działa już nie tylko przeciw klasycznej telewizji, ale i kinom (czego przykładem jest równoległa internetowa i kinowa premiera filmu “Beasts of No Nation”), ale dlatego, że pokolenie 20-30-latków nie ogląda już telewizji jak ich rodzice. Ich dzieci nie będą już nawet rozumiały czym były ramówki i dlaczego ktoś zmusza ich do oglądania czegoś czego nie chcą, albo czekania na premierę przez kolejny tydzień. Telewizję czeka wielka stopniowa zmiana i przesunięcie ciężaru z oferty kablowej do oferty internetowej i mobilnej. Przyszłość telewizji to przyszłość platform takich jak Netflix, Amazon czy Hulu, z nieprzebranymi bazami jakościowych treści i premierami całych sezonów za jednym zamachem. Telewizja tu i teraz i bez użycia telewizora. Kto tego nie zrozumie, polegnie w walce z konkurencją. Wierzę też w coraz większe znaczenie niezależnych twórców kontentu wideo. Już dziś widać to po YT, który szczególnie dla młodszych widzów jest zamiennikiem telewizji.
Niemal co trzeci polski e-widz ściąga filmy i seriale z internetu, a kwestia legalności oglądania nie leży im mocno na sercu. Jakie, w tym kontekście, są Waszym zdaniem szanse na powodzenie Netfliksa w Polsce?
Piractwo w Polsce to naprawdę nie kwestia roszczeniowej mentalności, jak się zwykło uważać. To raczej kwestia rosnącego popytu przy niewspółmiernie niskiej podaży. Potencjalni odbiorcy Netflixa w Polsce w ogromnym stopniu już za dostęp do treści w internecie płacą. Jedni wysyłają płatnego sms-a by dostać linka do bazy z nielegalnymi treściami do pobrania, inni za program przekierowujący IP dzięki czemu mają możliwość korzystania z oferty np. amerykańskiego Netflixa. Jeszcze inni płacą już za abonament Netflixa. Nie jest to coś o czym mówi się szczególnie głośno, ale wszyscy i tak wiedzą, że dostęp do Netflixa czy Amazona w Polsce już jest. Wystarczy wtyczka do przeglądarki i można legalnie wykupić abonament. Netflix ma dane polskich kart kredytowych takich użytkowników, ale nie blokuje dostępu, bo dla nich to w sumie czysty zysk. Skoro tysiące ludzi przekonały się do kupowania gier w takich serwisach jak np. Steam, skoro miliony abonentów płacą za dostęp do kablówek, w końcu – skoro kilkaset osób jest skłonnych dorzucić się youtuberom do zakupu sprzętu w kampanii crowdfundingowej, to znaczy że potrafimy płacić w sieci. To czego nie mamy to treści, które naprawdę chcielibyśmy kupować. Dajcie nam naprawdę dobrą ofertę, a nie będziecie rozczarowani. Argumenty, że Polacy nie będą oglądać Netflixa, bo nie będzie tam polskich seriali, uważam za nieporozumienie. Bo Netflix nie jest dla ortodoksyjnego konsumenta “Plebanii”, tylko dla tych, którzy telewizorów nie posiadają. I oni na pewno wykupią abonament.
Na koniec jeszcze garść prywaty. Jakie, poza Mad Men, seriale z wątkiami z życia branży mediowo-reklamowej, możecie polecić?
Żaden, który przychodzi mi do głowy nawet nie ociera się o poziom Mad Men, ale kilka ich było. W 2009 roku stacja TNT zrobiła podejście do współczesnego dramatu o branży reklamowej. Serial nosił tytuł Trust Me i powstało zaledwie 13 odcinków. Więc nawet nie wiem czy polecać 🙂 Zdecydowanie więcej seriali powstało o mediach w tym m.in. skasowany niedawno przez HBO The Newsroom i Studio 60 on Sunset Strip. Oba są autorstwa Aarona Sorkina, twórcy głośnego West Wing i oba są umiarkowanie wiarygodne, ale i z lekka nadęte. Niemniej to całkiem przyjemna rozrywka. Po realistyczny obraz amerykańskich mediów odsyłam do The Wire. Cały piąty sezon poświęcony jest właśnie mediom i dziennikarzom, i jest tym bardziej wiarygodny, że twórcą serialu jest wieloletni reporter The Baltimore Sun, David Simon.
rozmawiali: Joanna Nowakowska & Wojciech Kowalczyk, ScreenLovers