Tomasz Lis wkrótce debiutuje z programem na Onecie. Dla publicystyki telewizyjnej będzie to dobry test: czy i dla niej nadeszła już epoka internetu? Dotychczasowa publiczność Lisa – w dużej mierze telewizyjni seniorzy – nie jest pokoleniem aktywnych e-wideożerców…
Tomasz Lis wielką gwiazdą publicystyki telewizyjnej jest – bez dwóch zdań. W dyskusję o jego popularności nie ma już sensu się włączać – temat wyczerpują hagiografie samego zainteresowanego (NaTemat), a z drugiej strony – hejty niepokornych, pardon – dziś już reżimowych mediów (wPolityce) . Myślę, że jedne i drugie wspomogą debiut Lisa na łamach Onetu, a fakt, że Lis działać będzie na rzecz dwóch mediów grupy RASP („Newsweek” i Onet) sprawi, że pewnie wytoczy ona ostre działa promocyjne, by nowy show okazał się sukcesem. I chociaż uczciwie będzie powiedzieć „kto jeśli nie Lis?”, to mam wrażenie że nawet jemu nie będzie łatwo stworzyć w sieci publicystyczne show na miarę tego, które miał w telewizji.
Dlaczego?
Publicystyka nie jest kołem zamachowym oferty VOD. Tylko 10 proc. internautów twierdzi, że ogląda w serwisach wideo programy publicystyczne – ich popularność, podobnie jak w telewizji, rośnie wraz z wiekiem badanych (źródło: MEC VideoTrack, badanie MEC z wiosny ub.r.). Dla porównania – filmy ogląda blisko połowa, zagraniczne seriale – ok. 30 proc., a popularność obu tych kategorii napędzają młodzi e-widzowie. Oczywiście jest to pochodna podaży treści – to filmy i seriale rządzą rynkiem internetowej wideorozrywki, więc to kategorie pierwszego wyboru przy inwestycjach w zasoby VOD. Publicystyki jest znacznie mniej, a jednym z powodów może być publiczność, jaką przyciąga (mocno dojrzała, czytaj – mniej atrakcyjna komercyjnie) oraz fakt, że seniorzy jeszcze nie wciągają w dużych dawkach internetowego wideo.
Wśród 50 i 60-latków około 10 proc. ogląda dłuższe treści w sieci codziennie, podczas gdy w grupach 15-24 czy 25-34 jest to co czwarty internauta (źródło: MEC VideoTrack). A czemu o tym wszystkim piszę w kontekście programu Lisa?
Jeśli spojrzeć na jego popularność w różnych grupach wiekowych, widzimy, że pracowali na nią przede wszystkim seniorzy.
Jak widać, im starsza grupa, tym wyższy udział programu. W młodszych targetach udział „TLNŻ” nie sięga nawet 10 proc. (to „nawet” użyte jedynie w kontrze do rzekomych rekordów).
Uczciwie będzie dodać, że nie jeden Lis w kategorii „publicystyka” na antenach TVP1 i TVP2 jest lepiej oglądany przez emerytów niż studentów. Jeśli spojrzeć na średnią dla wszystkich programów z grupy politycznych, ekonomicznych i społecznych, dysproporcja między ich udziałem w oglądalności młodych i seniorów jest równie potężna.
Nic więc dziwnego, że Lis lekko „zaniżał” oglądalność TVP2 w grupie komercyjnej, czyli 16-49-latków. Jeśli porównać średni udział TVP2 od wtorku do piątku w paśmie nadawania programu Lisa (21:50-22:45) z udziałem samych poniedziałków o tej porze (dzień emisji „TLNŻ”), okaże się, że w ostatnim sezonie (od września 2015 do stycznia 2016) TVP2 z Lisem osiągała w grupie komercyjnej 9,1 proc. udziału, a bez Lisa – 10,1 proc. I nie jest to argument przeciwko jego programowi – media publiczne nie powinny się przecież fiksować wyłącznie na słupkach. Sytuacja może wyglądać nieco inaczej z punktu widzenia lekko zafiksowanych na „16-49” reklamodawców…
Ale wracając do głównego wątku, czyli Lisa na Onecie – jak widać, ma on przed sobą arcyciekawe wyzwanie. Jak odpowie na nie formuła jego przyszłego show? Kogo przyciągnie przed ekrany komputerów, tabletów i komórek – telewizyjnych seniorów, czy może internetowych juniorów, którzy w takie zdumienie wprawili w ostatnich wyborach władze Platformy? Czy wokół programu znajdzie się ciekawa przestrzeń dla reklamodawców?
Czapki z głów, jeśli internetowy show Lisa okaże się sukcesem. Niestety, w przeciwieństwie do telewizji, trudno go będzie zweryfikować. No, chyba że Onet udostępni rynkowi coś więcej niż liczbę wyświetleń (w uproszczeniu – kliknięć “play”) nowego programu.