Niezły Meksyk na Lazurowym Wybrzeżu

W Cannes zakończyły się właśnie 51. międzynarodowe targi telewizyjne organizowane przez firmę Reed MIDEM. I po raz 51. polska oferta telewizyjna była niewidoczna – ubolewa Piotr Machul, autor materiału. 

Nawet tak duże rynki telewizyjne jak Stany Zjednoczone, czy Rosja dwoją się i troją, by na targach telewizyjnych w Cannes ich oferta została zauważona i doceniona. A być docenionym w Cannes to znaczy podpisać intratne umowy sprzedaży.

Dlatego na Lazurowym Wybrzeżu swoje nowe produkcje serialowe promują gwiazdy. W kwietniu do Cannes wpadli m.in. Kim Cattrall (czyli Samantha z „Seksu w wielkim mieście”) i czy raper Curtis „50 Cent” Jackson.

Dlatego też takie rynki jak Ukraina, czy Rumunia zabiegają (i to skutecznie) o obecność w targowych prezentacjach najnowszych formatów telewizyjnych. Polskich gwiazd i polskich produkcji ciągle w Cannes brakuje. Nie licząc Pawła Deląga reprezentującego… Rosję.

Niby w przypadku polskich propozycji w Cannes można mówić ostatnio o małej stabilizacji – są i stoiska największych nadawców (jest TVN, powróciła TVP, brakuje Polsatu), są i sprawdzone doceniane przez międzynarodową widownię produkcje (od Chopina, przez Curie-Skłodowską, po Kieślowskiego), a jednak ciągle to tylko kropla w „oceanie telewizji”. Ciągle brakuje polskich nowości i wspólnej strategii obecności w Cannes. Wprawdzie w tym roku pojawiła się iskierka nadziei, że wzorem innych krajów, powstanie wreszcie wspólne polskie stoisko, w którym partycypować będą i telewizje, i firmy producenckie i organizacje związane z szeroko pojętym polskim rynkiem audio-video, ale ciągle jest to inicjatywa z pogranicza snu na jawie.

Cóż wspierajmy i trzymajmy kciuki, bo doświadczenia innych rynków pokazują, że wspólna narodowa platforma ofertowa to najskuteczniejsze narzędzie promujące lokalne rynki telewizyjne nie tylko na canneńskich targach.

Polski rynek TV często porównywany jest z Hiszpanią. Na kwietniowych targach MIPTV w Cannes Hiszpanię reprezentowały 144 firmy. Hiszpanie mieli 106 stoisk, z których część stanowiła wspólną hiszpańska alejkę. Z Polski przyjechali przedstawiciele 54 firm. Mieliśmy 13 stoisk, z czego samodzielnych 5.

Ktoś powie, że nie liczy się ilość, ale jakość. I słusznie. Meksyk, który, na MIPTV 2014 był krajem honorowym, czyli takim, którego oferta telewizyjna była bardzo szeroko prezentowana, reprezentowało zaledwie 40 firm, w tym 33 wystawców. Ale cóż za niezwykłe produkcje przywiózł do Cannes ten kraj, u nas kojarzony przede wszystkim z telenowelą. Mimo, że ze świecą szukać tam tak wyrazistych „osobowości telewizyjnych”, jak wspomnieni wyżej Chopin, Curie-Skłodowska, czy Kieślowski, wielu produkcji – szczególnie dokumentalnych – możemy im zazdrościć.

Z Meksyku możemy brać przykład. Śmiało możemy podpatrywać strategię tego rynku telewizyjnego. Meksykanie doskonale wiedzą, że telewizja jest jak boks – nie wystarczy raz uderzyć – trzeba iść za ciosem. Dlatego jesienią na targach telewizyjnych MIPCOM w Cannes krajem honorowym będzie… Meksyk!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.