Mediowy kongres futurologicznyh

O tym, że telewizja sięga dna, ale na szczęście ludzie przestają ją oglądać słyszymy co i rusz. Po tym jak już sięgnie dna w ramówce wiosennej, jesienią słychać pukanie od spodu i tak w koło Macieju. Co roku telewizja nam się stacza i/lub umiera, a w gdybaniu o jej czarnej przyszłości telewizji przodują znani medioznawcy.  

Dostęp do danych telemetrycznych na szczęście nie psuje im dobrego samopoczucia, a Nielsen najwyraźniej jest cierpliwy, skoro jeszcze nie zafundował im darmowych abonamentów. 

Specjalnie dla czytelników Screenlovers dziś mały wybór futurologicznych perełek… 

  1. Za rok to telewizji to już nikt nie będzie oglądał.

Chociaż coraz więcej młodych ludzi deklaruje, że nie ogląda telewizji, rok 2013 okazał się nietypowy. Polacy siedzieli przed telewizorami średnio o kilku minut dłużej niż w latach ubiegłych. Ten wynik dziwi nawet medioznawców. – Od pewnego czasu wieszczy się koniec telewizji, a tu taka niespodzianka – mówi prof. Wiesław Godzic. – Ale to ewenement jednoroczny. Polacy dzięki cyfryzacji mieli więcej programów w telewizorach i te nowości okazały się takim lepem na muchy.

źródło: http://wyborcza.pl/1,76842,15230474,Ogladamy_wiecej__Niszowe_kanaly_przyciagnely_Polakow.html#ixzz3X2YANlZ2

Aż boimy się pomyśleć, jak profesor zareagował na kolejny nietypowy 2014 rok, który niespodziewanie (?) okazał się być kolejny raz rekordowy pod kątem czasu spędzonego przed telewizorem.

  1. A Rolnika szukającego żony to już na pewno nikt nie będzie oglądał

Do jakiego typu widza kierowany jest ten program?

Publiczność miejska nie zachwyci się czymś takim. Myślę, że telewizja publiczna bardziej nastawia się na starzejące się społeczeństwo. Mogą to być ludzie grubo po pięćdziesiątce, którzy mieszkają na wsi, albo ci, którzy z tej wsi już wyszli i chcą zobaczyć, jak tam teraz jest. Ten program jest ciekawy dlatego, że nie jest zamknięty dla żadnej grupy. Ludzie z miasta mogą go oglądać dla własnej przyjemności i elementu śmieszności. Inni, żeby dowiedzieć się, jak postępować, by znaleźć dziewczynę z miasta. Sami farmerzy mogą być zainteresowani tym, jak żyje się innym rolnikom. Ten zakres odbiorców może się zmieniać, zależnie od tego, w którą stronę pójdzie ten program i jak dynamicznie będzie się rozwijał. Jeśli grupa wiejska zobaczy, że się z niej naśmiewają, po prostu przestanie to oglądać.

Na razie się udało. Dwa i pół miliona widzów przed telewizorami to niezły wynik. To o milion więcej niż rok temu śledziło stację w tym paśmie.

Nie chciałbym, żeby nasza telewizja była taka pewna, że to się do końca powiedzie. Być może ta oglądalność to efekt nowości, choć już przed wakacjami ekscytowaliśmy się tym programem. Może się okazać, że świat przedstawiany w tym reality show nie spodoba się zbyt wielu grupom widzów.

źródło: http://wyborcza.pl/1,75478,16712416,_Rolnik_szuka_zony____banalny_program__w_ktorym_mezczyzna.html#ixzz3X2Yiummc

Tutaj sprawdza się stara dobra maksyma, której autorstwo przypisuje się starożytnym Etruskom – zanim ocenisz popularność warto najpierw sprawdzić wyniki oglądalności Nielsena. Idąc tym tropem drugi sezon Rolnika… powinien mieć ujemną oglądalność.

  1. Przerażające social media

Z mniejszym optymizmem do wyników raportu podchodził profesor Wiesław Godzic, medioznawca z warszawskiej Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej: – Nie wiemy, jak wygląda podział wiekowy w tych badaniach, a to mogłoby zaburzyć optymistyczne interpretacje – zauważył. – Bo młodzi ludzie raczej nie oglądają telewizji liniowej; oni oglądają treści na rozmaitych, najczęściej mobilnych urządzeniach.

(…)

Profesor Godzic stwierdził, że zaskakuje go ten brak lęku przed mediami społecznościowymi. – To żywioł młodych ludzi. I dlatego telewizja liniowa będzie leciała na łeb na szyję – argumentował. – My przestaniemy ją oglądać, bo się zestarzejemy, nasze dzieci będą ją oglądać w stopniu znikomym, a nasze wnuki zapewne w ogóle.

źródło: http://biznes.newsweek.pl/przyszlosc-telewizji-debata-newsweeka-i-discovery-na-newsweek-pl,artykuly,351781,1.html

Tu znów profesor wyprzedza rzeczywistość i rozwija śmiałą wizję przyszłości telewizji zabitej soszjalem… „na łeb na szyję” – ciekawe który bardziej rozwinięty, a nieznany nam dotąd rynek dostarczył profesorowi podstaw, by tak sądzić? No i czemu akurat social media, zazwyczaj doskonale z telewizją kooperujące, miałyby być tym zabójcą? Badań potwierdzających, że soszjal to „drive to live” (widzowie boją się spoilerów na wallach znajomych), a także medium pogłębiające często zaangażowanie w oglądanie jest tak wiele, że nie nadążylibyśmy na ScreenLovers z ich opisywaniem. Nie mówiąc już o tym, że w ogóle social media trudno traktować jako konkurencję dla tych tradycyjnych – przeciętny zjadacz Facebooka często tylko linkuje, szeruje i poleca materiały z mediów tradycyjnych, a nie tworzy własne. No ale może profesor wie coś, czego my nie wiemy…

  1. Jak szukać telewizora, żeby go nie znaleźć?

Dotychczas uważało się, że brak telewizora w domu to wręcz patologia. Tymczasem dzisiaj przy rekrutacji osób do naszego badania znalezienie młodych osób z telewizorem okazało się trudne – komentowała Julia Izmałkowa, właścicielka firmy Izmałkowa Consulting, wyniki najnowszego badania Etnomedia nt. korzystania  mediów w Polsce, wykonanego na zlecenie domu mediowego PanMedia Western. – Szukając osób do badania zakładaliśmy, że ta grupa będzie miała telewizor, bo będzie np. korzystała z wideo na żądanie. Okazało się, że owszem, część nawet tę usługę ma, ale z niej nie korzysta – mówi Izmałkowa. Jak tłumaczyła Ewa Góralska, szefowa PanMedia Western w Polsce, z badań TGI przeprowadzanych przez MillwardBrown SMG/KRC wynika, że w Polsce telewizora nie ma już 700 tys. domostw. – Świadomie nie mają telewizji, a nawet, jeśli mają, nie włączają jej. Dla reklamodawców jest to bardzo apetyczna grupa: ma wyższe wykształcenie, wysoko plasuje się też w hierarchii zarobków – mówi. Z danych firmy Nielsen Audience Measurement, która bada w Polsce oglądalność stacji telewizyjnych wynika, że odbiorników telewizyjnych nie ma już 3,4 proc. gospodarstw domowych (szacowanych na ok. 14 mln) w Polsce.

źródło: http://ekonomia.rp.pl/artykul/706258,728133-Rosnie-grupa-Polakow-rezygnujacych-z-telewizora.html

W tym klasyku (i to wyjątkowo nie od medioznawcy…) trafiamy na odwieczny problem jak znaleźć siano w stogu igieł. Skoro telewizora nie ma już 700 tys. domostw, to jak trafić na dom z telewizorem? Uwaga – będzie spoiler. Wystarczy skorzystać z rachunku prawdopodobieństwa. 700 tys. z ok 14 milionów to mniej niż 5 proc. Czyli na każde odwiedzone 100 domostw (nota bene piękniejsza nazwa niż gospodarstwo domowe, o householdzie nie wspominając) 95 powinno telewizor lub telewizory posiadać. Zamiast popadać w teatralny dramatyzm może warto zapukać do sąsiadów? Na koniec szybka prognoza ScreenLovers: w 2016 roku telewizora może nie mieć już nawet 600 tys. domostw.

Joanna Nowakowska & Wojciech Kowalczyk 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.