Polacy już nie mają problemu małej liczby stacji telewizyjnych. 220 stacji kablowych i satelitarnych oraz 24 stacje naziemne dają duże możliwości. Palce widzów ślizgają się po klawiszach pilota niczym palce muzyka próbującego bezbłędnie zagrać III koncert fortepianowy Rachmaninowa. Oczywiście wraz ze wzrostem dostępnych stacji oglądamy więcej kanałów. Natchniony analizą Nielsena z rynku USA, gdzie liczba oglądanych stacji pozostaje niezmienna od lat sprawdziłem wynik dla Polski.
Prosta analiza danych z Nielsena zdaje się potwierdzać ten zdroworozsądkowy wniosek. W 2010 roku średnio dziennie Polak oglądał niecałe 7 stacji, dziś ogląda ponad 9. Rośnie? Rośnie!
Niestety rzeczywistość nie jest taka prosta. Wzrost liczby oglądanych stacji obserwujemy w grupie widzów naziemnych, czyli tam, gdzie faktycznie liczba dostępnych stacji byłą znikoma. Z 4 stacji śledzonych co dzień nastąpił skok do ponad 7. Widzowie cab-sat mimo dostępu do setek stacji – oglądają ich nadal ok 9-10 dziennie.
Czyli prosty obraz świata upadł szybciej niż kot Felixa Baumgartnera ze stratosfery.
Osobną kwestią jest nasycenie rynku w stacje TV. Znów unikałbym prostych wniosków – to, że oglądamy niezmienną liczbę stacji nie znaczy, że ciągle oglądamy te same stacje. Udane starty kolejnych stacji – i to nie tylko naziemnych – każą wierzyć, że telewizja się nie skończyła, a dopiero rozpoczyna kolejny etap swojej ekspansji. A jeśli ktoś się z tym nie zgadza?