Ilu widzów ZERKNĘŁO na program – o PR-owych trendach w omawianiu wyników oglądalności

Finał Polska-Niemcy w siatce na Polsacie i w Polsat Volleyball miał 17 mln widzów. Premierowy odcinek “Watahy” w niszowym HBO – cały milion. A przynajmniej tak można by sądzić na podstawie komunikatów PR-owych stacji, które poinformowały o tych fantastycznych wynikach!

By zyskać wiedzę o faktycznej oglądalności (średniej na minutę, czyli AMR) liczby te trzeba podzielić co najmniej przez dwa. Nadawcy zaczęli bowiem – zamiast “po bożemu”, o AMR – informować na temat zasięgu swoich programów, czyli liczbie widzów, którzy przynajmniej przez minutę mieli te programy włączone w czasie ich emisji. Dziennikarze mniej zorientowani w interpretacji wskaźników, skwapliwie kopiowali komunikaty, a przeciętny  Kowalski mógł się pogubić w sprzecznych danych. 

Jak było naprawdę…?
*
AMR (4+) Zasięg (4+)
Mistrzostwa Świata w Siatkówce Mężczyzn – mecz finałowy, Polsat i Polsat Volleyball

9 623 721

16 761 269

“Wataha” – premierowy odcinek w HBO

517 135

964 414

źródło: Nielsen

Czy PR-owcy ze stacji TV celowo wprowadzają zamęt? Nawet jeśli tak, trudno im się dziwić… Skoro regularnie porównuje się dziś oglądalność programów na Youtube z popularnością programów telewizyjnych, a miarą tej pierwszej jest “liczba wyświetleń”, to czemu i telewizje, miałyby się nie posługiwać podobnym wskaźnikiem. Liczba wyświetleń na YT jest przecież właściwie tożsama z telewizyjnym zasięgiem.

Przypomnijmy wpis Bartka, szefa badań z Atmediów, który omawiał tę kwestię w kontekście  “Miłości na Bogato” – https://screenlovers.pl/wskaznikowy-zamet-na-bogato/
Przy tej – jak i przy wielu innych okazjach – przekonujemy się jak bardzo potrzebne są rynkowi wspólne miary dla rynku multiscreen. Telewizja nie ucieknie od porównań z VOD, ale sposobem na to raczej nie jest mylenie reachu z AMR-em i nadzieja, że się nie połapią… 
W przeciwnym razie wskaźnikowe potyczki między TV a VOD mogą się skończyć tak:
wielkiszu

Joanna Nowakowska

Żyje z pisania, ale woli czytanie. Łącznie od ponad dekady śledzi rynek telewizyjny, a od jakiegoś czasu ma wrażenie, że rynek śledzi również ją :) Obowiązki naczelnej ScreenLoverki łączy z pracą w agencji mediowej, do której przeszła z Atmediów. Poprzednio - dziennikarka „Media & Marketing Polska”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.