Brzytwa Hanlona i medale do kolan, czyli ScreenLovers ogłasza Reklamowe Bzdury Roku!

Już po raz szósty wybraliście ze ScreenLovers Reklamową Bzdurę Roku. To plebiscyt, do którego nie trzeba się zgłaszać, udział jest darmowy, a mimo to laureaci najchętniej schowaliby nasze nagrody tam, gdzie Lasy Państwowe swoje billboardy. A przecież nie ma się czego wstydzić! W myśl Brzytwy Hanlona, nikomu nie przypisujemy złej woli tam, gdzie można rzecz objaśnić zwyczajną głupotą. 

I w tym duchu opisujemy znakomitą część wybranych przez Was w głosowaniu Reklamowych Bzdur AD 2023. Lecimy!  

10. Festiwal wyznań o świętości po wybuchu Pandora Gate

Nic nie wprawa nas w większy śmiech niż zapewnienia typu „nasze procedury są niezawodne”, czy też „dysponujemy algorytmem AI, który brand safety ma w małym procesorze”. No i doigraliśmy się. Agencje pozapewniały, że black-listowały, marki w panice powyskakiwały z kilku współprac, paru influencerów obudziło się bez sponsorów, a karawana hejtu i patoinfluencerki pojechała dalej.  

9. KIM w oparach śmiechu, afer i z kolejnymi milionami na AI?  

„Zróbmy coś z AI” to pomysł coraz większej liczby firm na przepalenie grubego hajsu. Do peletonu dołączył Krajowy Instytut Mediów, który na przepalaniu (i to państwowych $$) zna się jak mało kto! 

Jako branża poprosimy tylko, żeby serwerów AI nie stawiać w stodole w Dębinie i nie zasilać ich energią z toruńskich term. Ale już czujemy potencjał w sztucznej inteligencji obdzwaniającej Polaków z pytaniem o popularność telewizji lokalnych! I nawet wiemy kto za to ewentualnie zapłaci.

8. Między pustym śmiechem a konwulsją, czyli Leroy robi ESG 

Mieszkańcy Buczy, Irpina i Mariupola na pewno ucieszyli się na wieść o zatrudnieniu przez Leroy Merlin dyrektora ds. zrównoważonego rozwoju i ESG. Sieć pokazała jak bardzo ceni sobie wyższe idee pozostając z biznesem w Rosji. Ile promili z zysków z działalności w kraju agresora zasilą wiekopomne projekty na rzecz środowiska, równości płci czy inkluzywnego środowiska pracy? 

W przypadku Leroy, podobnie zresztą jak i Auchan, który według dziennikarzy śledczych m.in. z „Le Monde” organizował zbiórki dla rosyjskich żołnierzy, reguła Brzytwy Hanlona nie znajduje zastosowania. 

7.    Frekwencja w krzywym zwierciadle 

39 proc. obywateli Polski i 67 proc. osób korzystających z internetu widziało kampanie profrekwencyjne organizacji społecznych” – przeczytaliśmy i zdębieliśmy. No to w końcu niedużo (39 proc.) czy dużo (67 proc.) widziało zachęty, żeby iść na wybory? No i jeśli 9 na 10 Polaków ma internet (co wyklucza występowanie tak dużej różnicy), to co nam to mówi o sensie robienia badań jedną metodą lub też każe zapytać która metoda (CATI czy CAWI) pokazuje bliższy prawdzie obraz sytuacji?  

Raport Fundacji Batorego, która podjęła karkołomną próbę oszacowania wpływu kampanii zachęcających do udziału w wyborach parlamentarnych na faktyczną frekwencję, sygnowany m.in. przez GfK, IQS, PBS czy Research Collective to podręcznikowy przykład jak nie omawiać wyników badań, by nie robić badaniom czarnego PR-u.  

6.    Badacze, odpuśccie Zetom! 

Tylu bredni na własny temat nie przeczytało w tym roku żadne pokolenie. Zeci kochali więc kawior, dla którego porzucili tosty z awokado. Symbolem ich jestestwa stały się ekskluzywne walizki. Walczyli o ekologię. Znudzili się seksem w serialach. Pragnęli autentyczności. Uciekali z internetu. No a w robocie – ociągali (to kobiety Zetki – tzw. snail girls). Długo by jeszcze wymieniać, czego badacze na siłę nie odkryli, a media nie przeklepały na temat pokolenia Zet. Szczęśliwie jest szansa, że Zeci złapią za chwilę oddech pod stertą łże-slajdów, bo agencje dopadły już nowe generacje: Zalfy i Zillenialsów. 

5.    Dżetem z miłości do ekologii 

Joanna Przetakiewicz na panel o ekologicznej modzie w Karpaczu karnęła się helikopterkiem i jeszcze bez żenady udokumentowała to w soszjalach. Czy złote myśli Przetakiewicz zneutralizowały ślad węglowy? 

4.    Samsung a zasada decorum

W ogóle z tą zasadą decorum (jak ktoś nie pamięta ze szkoły – zgodność treści z formą) nasi branżowi możni często mają problem. Taki np. Samsung do dyskusji o zrównoważonym rozwoju zaprosił reklamiarzy na luksusowy jacht, zaparkowany na samym Lazurowym Wybrzeżu podczas festiwalu kreatywności w Cannes. 

W tak pięknych okolicznościach przyrody i przy kieliszku Rosé na pewno też da się rozmawiać o problemach planety, ale wygląda to mniej więcej tak jak gadanie o ubóstwie przez zakonnika jeżdżącego Maybachem. 

3.    Tęczowe klauzule YES 

YES od 2 lat podpina się pod nośne prokobiece i wolnościowe tematy. Raz z większym, raz z mniejszym wdziękiem. Kiedy w czerwcu (miesiąc dumy LGBT) obiecali obrączki pierwszym dziesięciu parom jednopłciowym, które zalegalizują swój związek w Polsce, to niby wszystko grało, szkoda tylko, że ten „gest” marka obwarowała durnymi warunkami: O ILE do 2027 r. polski rząd zalegalizuje pary jednopłciowe i O ILE te pary kupią za minimum tysiaka pierścionki zaręczynowe w YES i pochwalą się tym w social mediach. Kubły pomyj ze strony środowisk LGBT skłoniły YES do szybkich przeprosin. My zaś obiecujemy YES, że odczepimy się już od ich tęczowego marketingu, jeśli do 2027 roku nie odwalą drugiej tak durnej akcji, no a wcześniej pochwalą się na Insta tytułem Reklamowej Bzdury Roku. 

2.     Propagandziści ze sztandarami wolności 

Myśleliśmy, że niewiele mediowych pomysłów jest w stanie przebić „paskowego” z Placu Powstańców, a jednak… Kiedy nadszedł czas oddać generator pasków w nowe ręce, propagandziści PIS zaczęli błagać widzów o wsparcie, a w histerii majaczyć o pluralizmie mediów. W TVP stworzono nawet specjalną skrzynkę pocztową, by widzowie mogli przesłać im ciepłe słowa. Zdrowy rozsądek podpowiada, że większości przesłanych słów nie można by przeczytać przed 23:00 na antenie publicznej stacji, a te ciepłe słowa, które nadają się do cytowania to “stos” i “ogień piekielny”. 

1.    Branża obwieszona złotem  

Oni udają, że pękają z dumy, a my, że im gratulujemy – i tak co roku, wraz z jesienną lawiną nagród w branżowych konkursach reklamowych. W 2023 organizatorzy Effie, KTR, Innovation, Złotych Spinaczy i Mixx-ów obsypali rynek łącznie 465 tytułami, a swoich 49 Dyrektorów Marketingu Roku dołożył jeszcze Mediarun. 

Generałowie z Rosji czy Korei Północnej potrafili dźwigać i po 2 kilogramy medali na mundurach, więc kto zabroni agencjom i CMO-som nagłośnić opłacone sukcesy, których bez tego nikt by nie zauważył? Gratulując garstce nagrodzonych ich faktycznie przełomowych projektów, mrugamy porozumiewawczo do tłumu ich współtowarzyszy na podiach. 

Koniec i bomba, a kto czytał ten trąba!

Joanna Nowakowska, Wojciech Kowalczyk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.