Świat się zmienia, telewizja też. Ale oferta sieci kablowych nie. Pakiety, pakiety, pakiety. A możliwość zakupu dostępu do pojedynczych stacji nadal jest tylko marzeniem widzów. Ale widać pierwsze zwiastuny rewolucji.
Zacznijmy od początku. Telewizja kablowa w Polsce pojawiła się już w latach 70, ale masowo kablówki pojawiły się na samym początku lat 90, w czasach, kiedy musieliśmy przewijać kasety VHS przed oddaniem ich do wypożyczalni. Właściwie były to czasy, w których sieci wypożyczalni kaset wideo zapewniały lepszą dystrybucję filmom niż jakiekolwiek kablówki. Wówczas podstawowym celem istnienia płatnych telewizji było przezwyciężanie barier technologicznych – a konkretnie problem z dostarczeniem sygnału TV do mieszkań, a właściwie dostarczeniem jak największej liczby stacji do mieszkań.
Przez ostatnie dwadzieścia pięć lat sieci kablowe przeszły kilka rewolucji – cyfrowe sieci kablowe, wyjście na rynek jako gracz triple-play (dziś trudno zliczyć wszystkie dodatkowe produkty oferowane przez nadawców), wprowadzenie SVOD, czy rozpoczęcie walki z telewizją naziemną po cyfryzacji i wyłączeniach nadajników analogowych. Ale jedno się nie zmieniło – sprzedawanie kanałów w dużych pakietach, zazwyczaj dwóch lub trzech podstawowych, do których można dokupić pakiety premium. Ale oferty wyboru w 100 proc. własnego zestawu stacji jeszcze nikt nie proponuje. Dlaczego rok 2015 miałby to zmienić?
1. potrzeba widzów…
Dziś coraz bardziej widoczny jest trend – widzowie oczekują od sieci kablowych dostarczenia kilku(nastu) starannie wybranych stacji TV. W Polsce – wg badań MEC VideoTrack – wybierać własne stacje do oferty chce prawie połowa widzów (45 proc.). Wynik jest najwyższy w grupie mężczyzn w wieku 25-44. Oraz w grupie heavy user’ów VOD…
2. …oraz silna potrzeba widzów…
Polskie badania MEC są spójne ze światowym trendem. Wg badania opublikowanego przez Irdeto a opisanego przez Rzeczpospolitą zakupu telewizji a’la carte życzy sobie 58 proc. klientów płatnych usług telewizyjnych w USA oraz 42 proc. Brytyjczyków*. To zbyt duże grupy konsumentów, żeby móc je ciągle ignorować…
* Co ważne – widzowie chcą kupować pojedyncze stacje głównie po to, by móc płacić mniej za telewizję. Nikt nie robił dokładnych wyliczeń, ale warto pamiętać, że oszczędność może być złudna – gros kosztów kablówek pochłania infrastruktura.
3. …oraz interwencje rządowe
Właściwie dzisiejszy model mógłby trwać po wieki. Wydaje się być wygodny dla sieci kablowych oraz dla nadawców, którzy dzięki niemu łatwiej plasują nowe stacje. Ale ciekawy przykład płynie z Kanady. Do grudnia przyszłego roku kablówki muszą mieć ofertę sprzedaży stacji a’la carte oraz posiadania pakietu podstawowych stacji. O ile z tym drugim warunkiem duża część kablówek nawet dziś powinna mieć problemu, o tyle konieczność posiadani oferty a’la carte może na zawsze zmienić rynek płatnej TV. Na efekty rewolucji kanadyjskiej przyjdzie nam chwilę zaczekać. Prawo zmieniono w marcu b.r., ale kablówki mają ponad rok vacatio legis na przygotowanie się do zmiany.
Szybkich zmian nie należy oczekiwać. Pod względem szybkości dekomponowania rynku TV Polska nigdy nie należała do światowej awangardy. Ale kamień zmian zaczął się toczyć…