Na łamach ScreenLovers gościmy dziś Danutę Harendę, która w czwartym odcinku cyklu “PR branży TV oczami dziennikarzy” podzieli się swoimi refleksjami ze współpracy z rzecznikami i specjalistami od komunikacji. Redaktor naczelna magazynu “Telekabel & digital tv” o rynku telewizji i dystrybutorów pisze od lat, zna więc go od podszewki – zarówno w wymiarze biznesowym, jak i ludzkim. Komu przyznałaby PR-owego Oscara, a dział PR której telewizyjnej korporacji zachęca do nieco większej aktywności?
ScreenLovers: Którzy nadawcy i jakie firmy z rynku telewizyjnego (np. operatorzy) najlepiej radzą sobie w komunikacji z mediami? Komu przyznałabyś PR-owego Oscara za 2015 rok?
Danka Harenda: Współpraca dziennikarza ze służbami PR to kwestia złożona, tak jak złożona jest struktura firm medialnych z polskiego rynku telewizyjnego. W nielicznych z nich istnieje podział zakresów PR – tak jak np. w Discovery Networks gdzie wyodrębniono osoby odpowiedzialne za tzw. PR korporacyjny, a także te zajmujące się PR-em programowym. Najczęściej więc pytania korporacyjno – biznesowe dziennikarzy dotyczące np. zasad organizacji danej firmy – trafiają w próżnię. Inny powód trudności w uzyskaniu odpowiedzi na takie pytania jest „odgórny”. To sami szefowie firm nie są zainteresowani rzetelną informacją na swój temat. Od jednego z dyrektorów wykonawczych dużej firmy medialnej obecnej w Polsce od 15 lat usłyszałam na konferencji prasowej grzeczną konstatację: nie jesteśmy zainteresowani publikowaniem naszych danych liczbowych, finansowych (nie mamy z tego żadnych korzyści), a ponieważ nie jesteśmy spółką giełdową i nie musimy to… porozmawiajmy o naszym wspaniałym programmingu. Trudno w takim wypadku mieć pretensje pod adresem rzecznika prasowego inne niż te, że jest np. trudno dostępny.
Dlatego też najlepiej „informuje się” czytelników (internautów) na temat spółek giełdowych, gdzie wszystkie przewagi i słabości firmy muszą być upublicznione w postaci liczb, a dziennikarz po prostu wyciąga wnioski. I dlatego też, a także za nieustającą dyspozycyjność i życzliwość oraz żelazną logikę press release’ów, Oskara PR-owego za 2015 r. przyznaję Cyfrowemu Polsatowi i jego rzeczniczce – Oldze Zomer.
Na wyróżnienie zasługuje też pełniący obowiązki rzecznika prasowego TVP do połowy 2015 r. Jacek Rakowiecki. Szybko reagujący na maile i szybko konsultujący poszczególne kwestie szczegółowe z kierownikami różnych działów i redakcji telewizji publicznej.
Którzy nadawcy i firmy telewizyjne powinni poważniej podejść do komunikacji z rynkiem? Kto zasługuje na PR-ową Złotą Malinę?
Poważniej zastanowić się nad jakością swej pracy i w miarę szybkim spełnianiem oczekiwań dziennikarzy mogłyby z pewnością osoby odpowiedzialne za PR w firmie Viacom International Media Networks – nadawcą takich kanałów tematycznych jak MTV, Viva, Comedy Central i Comedy Central Family. Wydaje się, że jak na tak dużą firmę jest ich po prostu za mało. Inna refleksja – w przeciwieństwie do Cyfrowego Polsatu, PR Telewizji Polsat pozostawia bardzo wiele do życzenia. Korespondencja mailowa skierowana tam pozostaje najczęściej bez echa, bądź z obietnicami odpowiedzi, które nie są realizowane.
Czy możesz wskazać kilku managerów z rynku telewizyjnego w najciekawszy sposób komentujących rzeczywistość swojego segmentu?
Oczywiście, jak każdy dziennikarz branżowy mam „ulubionych” managerów – komentatorów z rynku telewizyjnego. Są w miarę „dostępni” dla prasy, nie lekceważą korespondencji mailowych i telefonów, odpowiadają kompetentnie, a bywa, że błyskotliwie. Ponieważ ma być po nazwisku – wymieniłabym: Bogusława Kisielewskiego (Kino Polska TV), Macieja Maciejowskiego (TVN czyli obecnie Scripps), Jacka Kobierzyckiego (operator telekomunikacyjny TOYA), Aleksandra Kutelę (do niedawna HBO Polska – obecnie Onet.pl)., Carlosa Ortegę (FIC), Izę Wiley (A+E Networks Poland). Wiesława Łodzikowskiego (TVP). Olgierda Dobrzyńskiego (Discovery Polska).
Z jakimi wyzwaniami związanymi z opisywaniem rynku zmaga się dziennikarz biznesowy zajmujący się telewizją w Polsce
Wyzwania są różne (poza wymienionymi w punkcie pierwszym) – od zdobycia numeru telefonu osoby kompetentnej w danej kwestii, po uzyskanie od niej (na czas!!!) autoryzacji najciekawszych informacji (często właśnie te najciekawsze skreślane są przy autoryzacji). Choć internet jako źródło informacji jest nieoceniony – do wieści internetowych należy podchodzić z rezerwą – oddzielać ziarno od plew, ponieważ w medium tym informacje błyskawicznie się dezaktualizują, a niektóre są wręcz nieprawdziwe. Wyzwaniem jest ich szybkie sprawdzenie – potwierdzenie bądź zaprzeczenie.