Ekotuszem w petrodolary, czyli Branżowe Kocopały Kwartału 

Big-techy zatroskane o ład prawny, Philip Morris oszczędzający tusz i eko-certyfikaty spadające z klap reklamowych korpo szybciej niż zasięgi wydawców na Facebooku: trzeci kwartał AD 2024 obrodził w Kocopały, które trudno odzobaczyć. Pisanie i czytanie o tych bzdurach to czysty masochizm, więc ScreenLovers rozważa wprowadzenie branżowych certyfikatów WTF (od „Wytrzymałem Tę Farsę”) dla siebie oraz wiernych czytelników naszej rubryczki.

Lecimy! 

Saga rodu Solorzy, czyli Sukcesja po polsku 

To co się dzieje w Polsacie, to jak “Sukcesja” spotyka “Dynastię” z nutą “Klanu”! Solorz z nową żoną na ręku, niczym Logan Roy, pokazuje dzieciom, gdzie raki zimują. A inwestorzy? Ci z popcornem śledzą plotki z tabloidów, bo tam dowiadują się najwięcej. Tylko czekać, aż Netflix zrobi z tego serial: “Władza, miłość i dekoder”.  

Krokodyle łzy Google’a 

100 senatorów dostało od Google ostrzeżenie o ponurych konsekwencjach wdrożenia propozycji Lewicy wspierającej polskich wydawców w starciu z big-techami przy okazji nowelizacji prawa autorskiego. Z listu dowiedzieliśmy się, że Google to w zasadzie święty Mikołaj — hojny, sprawiedliwy i tak troskliwy, że wręcz chroni wydawców przed samymi sobą (ostrzegając przed instytucją arbitrażu, tylko z pozoru – wg Google – dla nich korzystną). Najbardziej rozbawiło nas w liście Google sformułowanie, że „wydawcy, wykorzystując swoją uprzywilejowaną pozycję w dostępie do mediów, budują fałszywą narrację o negatywnej roli, którą Google i inne platformy rzekomo odgrywają w ekosystemie medialnym”. Rekin utyskujący, że sardynki rządzą oceanem – niezła groteska! Ale rynek chyba z apelu giganta wyczytał między wierszami, że jedyne przed czym próbuje chronić wydawców to… zarabianie pieniędzy.

Wendetta Zucka

Postulaty wydawców więc przeszły i parę tygodni później kolejny nieusatysfakcjonowany nimi big-tech przeszedł do ofensywy. Facebook przestał wyświetlać „po staremu” posty wydawców (Wyborcza, Rzepa itp.) w swoim serwisie. Wykastrowane ze zdjęć i leadów, zostały niezachęcającym suchym linkiem o obniżonej mocy przekierowania czytelnika do stron wydawców. Meta objaśniła decyzję niejasnością prawną, ale wszyscy i tak wiedzą, że dla Mety niejasne jest tylko to, czemu miałaby przestać doić wydawców tak jak do tej pory. 

źródło: Wyborcza

Linkfluencerzy w Wyborczej

Popłakaliśmy, nie pierwszy raz, nad losem polskich mediów. Ale nie zawsze ułatwiały nam one szczere współczucie. Kiedy więc parę dni po liście Google’a do senatorów, „Wyborcza” (tak – „Wyborcza”!) opublikowała ranking polskich Linkfluencerów, i to w druku, w dezorientacji nawet nie zdążyliśmy jęknąć „o tempora, o mores!”. W kontekście tak opiniotwórczej publikacji, nawet suchy link od Facebooka wydaje się nazbyt hojny. 

Płatne telewizje w odwrocie

Nic tak nie bawi „fachowe” raporty o TV. Tym razem zrywaliśmy boki czytając, jak to „serwisy VOD coraz wyraźniej wygrywają z płatną telewizją”. Nic nie ujmując streamingowi, jeśli notuje (jak liczy PMR) 2,3 mld zł przychodu rocznie w Polsce to wygrywanie z ponad 7 mld zł płatnej telewizji wygląda jak zwycięstwo Polaków w meczu przeciwko Austrii. Co prawda było 1:3, ale Polska odniosła moralne zwycięstwo! 

65-proc. penetracja SVOD (takiej doliczył się PMR) plasowałaby nas w totalnej europejskiej czołówce, szkoda tylko, że rzetelnie robione (i audytowane!) raporty –dają SVOD co najmniej 20 p. proc. mniej zasięgu w populacji. Nie jest to mało, ale do odtrąbienia zwycięstwa i końca płatnej telewizji, jeszcze daleko. Autorom raportu z PMR – nim zaczną znów rozdawać medale – polecamy szybką lekturę dorocznego Establishment Survey od Nielsena. 

Schizofrenia i Schadenfreude 

Niczego tak nie kochamy w ScreenLovers jak marek walczących o planetę i firm strojących się w certyfikaty ESG (i inne si-es-aro-podobne). Kiedy więc Havas stracił certyfikat B-Corp (plakietka dla firm, które dbają o m.in. o środowisko), bo okazało się, że pracuje dla koncernu paliwowego Shell, nawet nie było nam wstyd z powodu odczuwanej Schadenfreude. Pal sześć czy więcej tu było głupoty (certyfikujący nie sprawdził) czy ściemy (certyfikowany zataił). W każdym razie przez chwilę będzie trochę ciszej o naprawianiu świata za petrodolary. 

Nikotyna i hipokryzja 

„Tę stronę zostawiamy pustą, żeby ograniczyć zużycie tuszu. ESG zaczyna się od małych decyzji” – tym minimalistycznym hasłem ozdobił całostronicową reklamę w raporcie o społecznej odpowiedzialności biznesu Philip Morris. Dawno nie zaciągnęliśmy się taką dawką absurdu. Pomyśleliśmy nawet, że tę stronę warto na rozbawienie podrzucić pacjentom onkologicznym – co producent Marlboro może okazać śmieszniejszego niż troskę o tusz? 

reklama w raporcie ESG “Press”

Z kącika łże-analiz, czyli nowy raport od EY

Nowy raport od EY to jak dowcip o blondynce – nie wiesz, śmiać się czy płakać.  

„Aby skutecznie nawiązać kontakt z najmłodszymi generacjami konsumentów, marki i sprzedawcy detaliczni muszą tworzyć angażujące doświadczenia dla swoich klientów, które są tożsame z ich wartościami i preferencjami. Jednolite i uniwersalne podejście, traktujące wszystkich na równi, już się nie sprawdza.” Jakie marki, do jakich klientów – o tym notatka nie wspomina, ale kto by się wczytywał. Marka musi i tyle. 

Wiemy też dzięki EY, że „Rośnie rola influencerów (…) 61% badanych przyznało, że zakupiło produkt na podstawie rekomendacji lub promocji przez twórców internetowych.”  Serio…? Badanie chyba dobre, bo przebadano 23 tys. osób. Co prawda nie wiemy, ilu z nich pochodziło z Polski, ani czy kryterium doboru do badania był wiek. A może korzystanie z TikToka albo jedzenie pizzy w piątki? Tego z notatki prasowej się nie dowiemy.

Więcej miejsca poświęcono kluczowym informacjom o EY, jak liczba biur na świecie (700), liczba krajów w jakich operuje EY (150), liczba zatrudnionych osób (270 tys. – pozdrawiamy każdego z nich), liczba biur w Polsce (7), miasta w jakich są biura, liczba pracowników w Polsce (4000 – pozdrawiamy każdego ponownie), lista przeprowadzanych konkursów, lista otrzymanych nagród. Oraz informacja o miejscu finału konkursu na światowego przedsiębiorcę roku (Monte Carlo, wiadomix). Co do próby to tak jak mówiliśmy – 23 tys. i nie ma co drążyć, skoro można radośnie przekleić, za co i tym razem EY może mediom podziękować! (EY, ale nie czytelnicy).  

Z pozdrowieniami od Waszych mikroinfluencerów ze ScreenLovers:

Joanna Nowakowska, Wojciech Kowalczyk

foto tytułowe: Jana Shnipelson, Unsplash

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.