Telewizja na diecie

Przynajmniej od roku głośno słychać o przesyceniu rynku telewizyjnego stacjami. Mamy ich grubo ponad dwieście, kolejne (np. Paramount, Motowizja, Nuta TV…) ciągle są otwierane. Także na rynku telewizji naziemnych robi się gęsto – Krajowa Rada rozpisała przetarg na kolejne 4 stacje naziemne, TVP uruchomi 2 lub 3 stacje… Czy mamy na rynku miejsce na nowe stacje?

Oliwy do ognia dolał w wakacje Mike Fries z LGI (właściciel m.in. UPC). W sierpniu złowieszczo zapowiedział zmianę strategii grupy. Liberty Global zmniejsza inwestycje w linearne stacje TV a zwiększa w produkcje programów. Wizja “content is the king” a nie “channel is the king” ziszcza się na naszych oczach.

Zapowiedź Friesa jest o tyle drapiąca w umysł, bo jest zgodna z zapowiedziami sieci kablowych wypowiedzianych m.in. na ostatnim PIKE – sieci kablowe planowały albo zmniejszanie liczby stacji w pakietach, albo przynajmniej ich selekcję. Nikt – przynajmniej w czasie panelowych dyskusji – nie wspominał już o rozbudowywaniu oferty. Każdy nowy kanał może znaleźć sobie miejsce, ale teraz – kosztem innych istniejących stacji.

Dodatkowo, perspektywa kilku kolejnych stacji naziemnych zasilanych reklamami – paradoksalnie – nie brzmi optymistycznie. Nowe stacje to oczywiście zwiększenie konkurencyjności rynku, kolejna szpila wbita w duopol Polsatu i TVN. Ale równocześnie są to 4 nowe stacje wymagające zdobycia 0.5-1.5% SHR, żeby zbilansować koszty. A SHR jak wiemy z gumy nie jest i do 100 proc. musi się sumować. Finalnie może się okazać, że 4 nowe stacje wcale nie zwiększyły konkurencyjności tylko pogorszyły średnią jakość programów w TV. A “zagarnięte” przez nie 100 mln zł z rynku reklamy (zakładając, że każda z nich będzie miała 0.6 proc. SHR) może być kluczowe dla istniejących stacji naziemnych.

Nie chcę uprawiać czarnowidztwa, ale kto wie – może właśnie jesteśmy największej zmiany w Polskiej TV od czasu uruchomienia cyfrowej telewizji naziemnej. Jeżeli sieci kablowe – zgodnie z sugestią Friesa – odetną finansowanie stacjom tematycznym będzie to miało bezpośredni wpływ na pogorszenie oferty programowej – mniej nowości, więcej powtórek. Jeżeli dodatkowo nowe stacje naziemne – ktokolwiek je będzie nadawał – zdobędą popularność to z finansowania dotychczasowych stacji “wypłyną” dziesiątki milionów złotych. Nutę optymizmu daje nam rynek reklamowy, na którym w końcu rosną ceny i nic nie zapowiada deflacji. Być może właśnie oglądamy zmierzch ery dobrych programów w TV. Obym się mylił…

Mike Fries

 

 

Wojciech Kowalczyk

W mediach i reklamie od ponad dekady. Planował i kupował w Optimum Media OMD. Latami brokerzył w Atmediach. Współtworzył telewizję tematyczną w MTG/Viasat World. Obecnie w pracuje w Telewizji Polskiej w Biurze Reklamy. Na ScreenLovers przedstawia prywatne opinie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.