Jak radzić sobie ze zbyt dużym wyborem…

Jak radzić sobie ze zbyt dużym wyborem, czyli 10 sposobów na to, by oglądać tylko wartościowe rzeczy. Radzi – Tomasz Bruss, szef i założyciel Mediafarm. 

Nadmiar informacji przytłacza. Dotyczy to także treści video. Klęska urodzaju wymusza na świadomym widzu obranie przemyślanego i systematycznego sposobu selekcjonowania tego, co warto oglądać. Dzisiaj chciałbym podzielić się z czytelnikami ScreenLovers swoimi przemyśleniami, pomysłami i trickami na to, jak radzić sobie z wszechobecnym zalewem treści i jak zmaksymalizować satysfakcję i użyteczność oglądania. Dla wyrafinowanego, obeznanego w technologiach, formach dystrybucji i źródłach treści widza kwestie te być może wydadzą się oczywiste. Niewykluczone – drogi czytelniku ScreenLovers, że masz swoje oryginalne i sprawdzone sposoby na poruszanie się w masie treści, zachęcam więc, by podzielić się nimi w komentarzach.

1. Na początek zadbaj o wybór

Coraz częstszą postawą, szczególnie w pokoleniu digital natives jest cord-cutting. Małolaty wychowane na YouTube, torrentach i chomiku uważają, że bez telewizora i abonamentu kablówki można się bez problemu obejść. Być może, ja jednak długo jeszcze nie zrezygnuję z dostępu do treści przez kabel. Maksymalny pakiet HD w UPC oraz pakiety Canal+ i HBO w zestawie z dekoderem z nagrywarką to podstawa. Niewykluczone, że to wszystko co dostępne jest w pakiecie kablówki można znaleźć gdzie indziej, ale dla mnie czas niezbędny do poszukiwania, zgrywania, dodawania napisów etc. nie jest wart ceny miesięcznego rachunku z UPC. Swego czasu skuteczna pani handlowiec z infolinii skusiła mnie na dokupienia pakietów Cinemax, Filmbox i „rozrywkowego”, ale z czasem uznałem, że nie oglądam ich na tyle, by ten dodatkowy wydatek był uzasadniony. Szczególnie ostatni z nich. Czy warto płacić za Canal+ i HBO, szczególnie za ten pierwszy, gdy niekoniecznie pasjonujemy się sportem? Według mnie zdecydowanie tak, szczególnie jeżeli wykorzystujemy wszystkie narzędzia, jakie oferuje współczesny dekoder, ale o tym za chwilę.

2. Podłącz telewizor do internetu

Nawet bez dostępu do pakietu kablówki możesz cieszyć się szerokim wyborem treści przez Smart TV. No dobra, „szerokim” to lekka przesada. Odnoszę wrażenie, że producenci telewizorów ostatnio trochę jakby mniej inwestują w platformy smart, ale wciąż możesz bez kabla, a nawet bez dostępu do telewizji naziemnej obejrzeć przez aplikację na przykład nowy odcinek Project Runway. Przez aplikacje możesz również przeszukiwać nieprzebrane zasoby YouTube, chociaż wygoda pilotów starszego typu pozostawia w tej kwestii wiele do życzenia. Internet jest oczywiście niezbędny do tego, by korzystać na telewizorze z serwisów VOD przez dekoder, lub odtwarzacz Blue Ray.

3. Wybierz „ulubione” kanały

Pakiet kablówki, z którego korzystam oferuje obecnie 134 kanały, oczywiście bez kanałów premium, a to dodatkowe kilkanaście. Do większości nigdy nie zaglądam, a raczej staram się nigdy nie zaglądać. Każdy w miarę nowoczesny dekoder oferuje opcję wyboru ulubionych kanałów, dzięki której zappując już nigdy nie zmarnujesz nawet paru sekund na błądzenie po zakamarkach telewizji, która nie dla ciebie.

4. Korzystaj z EPG

EPG – Electronic Program Guide to współczesna „gazeta z programem TV”. Kiedy już wybrałeś ulubione kanały, poruszanie się po EPG pozwoli Ci zorientować się co właśnie emitują kanały które lubisz, pomoże zaplanować wieczorną ucztę video, przypomnieć o pozycjach, które mogą Cię zainteresować, wreszcie nagrać epizody, lub całe serie programów (patrz poniżej). Dzięki EPG zapoznasz się z krótkimi opisami programów, wybierzesz ścieżkę dźwiękową i/lub napisy do programu etc.

5. Używaj nagrywarki

Nigdy więcej zasypiania w pracy po nocy z „Teatrem Telewizji”, czy „Kocham Kino”. Teraz to Ty układasz ramówkę. Dzięki temu, że nowe dekodery posiadają możliwość zapisu nawet kilku programów nadawanych jednocześnie, koniec z trudnymi wyborami w rodzaju „Celebrity splash, czy „Mali giganci”. Teraz możesz nagrać sobie kilka programów naraz i obejrzeć wszystko w modelu time-shifted, przewijając reklamy i autopromocję, cofając się do wybranych scen. Binge watching nigdy nie było tak bezkarne, gdyż teraz nagrywanie całych serii wybranych programów dostępne jest już po dwóch kliknięciach klawisza OK na pilocie. Poza tym to właśnie dzięki nagrywarce możesz zatrzymać program, który właśnie oglądasz by odebrać telefon lub skoczyć do toalety, a gdy załatwisz sprawę wrócić do oglądania tam gdzie przerwałeś. Nie polecam oglądania meczów polskiej reprezentacji z przesunięciem, bo okrzyki sąsiadów zaanonsują zmianę rezultatu podczas gdy Ty będziesz parę minut do tyłu.

6. Eksploruj serwisy VOD

Wideo na żądanie to nieprzebrana kopalnia treści dostępnych na dowolnych urządzeniach. Czy to oferta operatora kablowego, aplikacji smart TV, internetowego serwisu video on-line, płatna, czy bezpłatna, „legalna” czy „nielegalna”, wybór systematycznie się poszerza, nawet bez Netfliksa. Dla mnie to właśnie serwis VOD (oprócz możliwości nagrywania) jest głównym argumentem za tym, że warto płacić za dostęp do HBO, bo wybór jaki udostępnia ten dostawca jest na platformie na żądanie ogromny. Regularnie uaktualniany i zmieniany oznacza na przykład możliwość obejrzenia całych sezonów starszych produkcji, na dodatek w HD. Rodzime serwisy VOD jak iplex.pl, czy oferty kablówek są coraz szersze i bardziej dopracowane. Modele opłat za dostęp wciąż nieco rozjeżdżają się z oczekiwaniami widzów, ale sprawy w dobrym kierunku. Malejące znaczenie sprzedaży filmów na nośnikach oznacza też niejednokrotnie skrócenie czasu pomiędzy premierą w kinach i na premium VOD.

7. …no i YouTube

Próby wskoczenia do klubu dostawców treści zarabiających na opłatach od widzów w wykonaniu YouTube są póki co w powijakach, ale warto pamiętać, że w tym serwisie coraz więcej jest darmowych, pełnowartościowych, pełnometrażowych materiałów udostępnianych przez właścicieli stosownych praw. Na uwagę zasługuje według mnie szczególnie Sala Kinowa z niezłym wyborem europejskiego kina artystycznego https://www.youtube.com/user/SalaKinowa ale też kanały rodzimych studiów filmowych: Tor https://www.youtube.com/user/StudioFilmoweTOR i Kadr https://www.youtube.com/user/StudioFilmoweKADR Nie każdy traktuje YouTube’a jako serwis społecznościowy oraz bibliotekę VOD. Odnoszę wrażenie że nawet heavy viewersi tego serwisu korzystają jedynie z wyszukiwarki, nie zakładają swoich profili, nie subskrybują kanałów, a to ogromny błąd. Gwarantuję, że osoby posiadające nawet najbardziej oryginalne i niszowe hobby (pod warunkiem że jest to hobby legalne) znajdą w YouTube pasjonujące materiały z danej dziedziny. Sam zaliczam się do koneserów relacji z wypadków drogowych na terenach byłego Związku Radzieckiego, małych fabuł z udziałem jeży i chomików oraz relacji z budowy dróg szybkiego ruchu i mogę szczerze zarekomendować YouTube jako doskonałe źródło świetnych filmów z tych gatunków.

8. Chomikuj, czy nie chomikuj?

To sprawa z pogranicza etyki, prawa, stylu życia i technologii. Sprawa, warto dodać o ogromnym ładunku politycznym, w imię której dziesiątki tysięcy młodych Polaków wyległo mroźnej zimy 2012 na ulice polskich miast. Rozpiętość postaw wobec płacenia za treści video w sieci jest ogromna, od „nigdy nie płacę za nic w internecie, treści w internecie mają być za darmo” do „korzystanie z torrentów i serwisów hostingowych to kradzież i tak jak kradzież – powinno być karane, nawet pozbawieniem wolności”. Wokół tego zagadnienia narosło już też mnóstwo mitów, począwszy od tzw. Straty Kazika, czyli przekonania, że każde nieodpłatne wejście odbiorcy w kontakt z dziełem skutkuje finansową stratą po stronie twórców i właścicieli praw równą cenie jego publikacji na najdroższym nośniku, a skończywszy właśnie na wierze, że kultura jest za darmo. Prawda leży jak zwykle gdzieś pośrodku. Szczególnie, że mimo ogromnej skali nieodpłatnego pobierania i oglądania w sieci materiałów video, rynek legalnego video nie jest, jak choćby muzyczny, w kryzysie. Koncerny mediowe notują rekordowe zyski, a ich zarządy i managerowie przytulają rekordowo tłuste bonusy. Trudno zaakceptować roszczeniową postawę depozytariuszy treści oczekujących, że każdy użytkownik będzie za każdym razem płacił za dostęp do treści tyle, ile zażądają, formy uczestnictwa w kulturze są wszak różnorakie. Dla przykładu odrzucam przymus płacenia czegokolwiek za wątpliwą przyjemność przymusowego oglądania Polo TV podczas wizyty u fryzjera i chociaż brzmi to absurdalnie, to przecież obowiązkowe opłaty do ZAIKS za odtwarzanie muzyki, czy TV w zakładach usługowych to fakt i ich właściciele oczywiście przerzucają je na klientów. Z drugiej strony bez marudzenia raz na jakiś czas zapłacę cenę butelki wina za bilet do kina. Przekonanie o tym że jest się okradanym nie powinno być też pretekstem do formowania monopoli, ograniczania dostępu do treści, czy nie inwestowania zgodnie z duchem czasu i postępem technologii w platformy ułatwiające odbiorcom dostęp do treści w sensownym modelu biznesowym. Branża muzyczna musiała się zmierzyć ze skutkami, jakie w jej modelu biznesowym wywołał nieograniczony dostęp utworów w internecie, zajęło jej to dziesięć lat, ale wygląda na to, że nowy model dzięki np. Spotify wreszcie działa i pozwala zarabiać twórcom. Branża video powoli również zmierza w odpowiednim kierunku. Międzynarodowi giganci wreszcie, zamiast podniecać się wysokimi pozycjami swoich premier na światowych listach torrentów, rozumieją potrzebę wprowadzania premier jednocześnie na wszystkich rynkach, vide „Gra o Tron” HBO czy „House of cards„ dzień po premierze Netflix w VOD Canal+. Wciąż jednak na wiele produkcji musimy w Polsce czekać wiele miesięcy od ich światowej premiery i przyznam, że w takich sytuacjach mnie nie wystarcza cierpliwości. Jak jednak w ogóle ta kwestia ma się do tematu tego postu? A no ma się i to bardzo, w grę wchodzą bowiem nie tylko pieniądze, ale też czas. Zamiast spędzać godziny na poszukiwania na torrentach, chomikach i zalukajach lepiej popracuj przez ten czas, zarób parę złotych, w sam raz tyle by zapłacić za abonament kablówki, HBO i Iplex’u.

9. Śledź nominacje i wyniki EMMYs, Oscarów i Złotych Globów

Szczególnie nominacje do EMMYs oraz zwycięzcy poszczególnych kategorii tych nagród, to najlepsze wskazówki tego, co warto oglądać spośród zalewu fabularnych produkcji telewizyjnych. Od lat sprawdzam werdykty Akademii i dzięki nim na lata uzależniłem się od „Mad Men”, „Modern Family”, czy „Downton Abbey”.

10. Oglądaj premiery rodzimych produkcji

Dla czystego sumienia warto lokalnym produkcjom dać choć jedną szansę po to, by wyrobić sobie zdanie i, w większości przypadków już do końca sezonu do nich nie wracać. Będziesz mógł z czystym sumieniem ogłosić w towarzystwie, że nowa edycja „Mamy cię” już nie śmieszy jak kiedyś z Szymonem, a w dyskusji o „Prześnionej rewolucji” swobodnie, jako osoba na czasie błyśniesz dygresją rodem z „Rolnik szuka żony”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.